XII Międzynarodowa Wystawa Psów Rasowych Łódź 2004
2 maja 2004 roku odbywała się XII Międzynarodowa Wystawa Psów Rasowych - Łódź 2004.
Był to najdłuższy majowy weekend w nowozjednoczonej Europie. A my, na zaproszenie Agnieszki i Grzesia Laufer, wybraliśmy się do Łodzi już w piątek (30 kwietnia).
Należy wspomnieć, że z Agą poznaliśmy się poprzez internet, pomagając troszkę przy zakupie małego caviśka.
Do wielkiego miasta dojechaliśmy już w nocy. Ponieważ dostaliśmy wcześniej od Agi rozpiskę skrzyżowań, dotarcie na drugi koniec miasta nie sprawiło nam żadnych trudności. Tam już czekała na nas Aga z rodziną. Potem mknęliśmy razem przez kolejne ulice do miejsca, które miało być naszym domem przez kolejne dni.
Okazało się, że mamy do dyspozycji (osobistej!) domek letniskowy. Hotel ***** nie zrobiłby na nas większego wrażenia. Moment wejścia Polski do Unii świętowaliśmy przy uroczystej kolacji w gronie dwóch rodzin.
Ale to już kolejny dzień - sobota.
Umówiliśmy się wcześniej na "zapoznawczy" spacer z państwem Piatkowski (tymi od Fabiany), którzy akurat wtedy przebywali w Polsce. Nasz Baster nie posiadał się ze szczęścia, widząc piękną suczkę. Fabiana, niestety, była nieczuła na zaloty i każda odważniejsza próba kończyła się podgryzaniem Basterkowych uszu. Przy robieniu wspólnych zdjęć obrażony Baster, nie chciał nawet zbliżyć się do Fabiany! Chwilę później wylądowaliśmy na działce Ursuli, na doskonale zaparzonej kawie i pysznym cieście.
Ale ten czas uciekał. Musieliśmy wracać "do siebie", gdyż za moment zaplanowane było spotkanie z Gosią Antolak (która przyjechała do Łodzi z całą rodzinką na zaproszenie Bogusi i Piotra /tych od Berta/, wystawiając też tego dnia Yorczkę Ginę).
Oj, działo się, działo... Każdy opowiadał ciekawe i śmieszne historie z życia swoich psiaków, Gosia dzieliła się wrażeniami z pierwszego dnia wystawy, czwórka dzieci rozrabiała na trawniku - wymyślając coraz to nowe zabawy. Trzy psy i dwie suczki nie były gorsze od dzieci. I znów okazało się, że w doborowym towarzystwie czas ucieka zbyt szybko...
Nadspodziewanie szybko przyszła niedziela...
Na stadionie byliśmy przed czasem. I sami znajomi dookoła ringu: Aga i Bogusia z rodzinkami, Gosia Antolak z Gracją, Gosia Juszczyk z Cezarkiem, Beata Radomska z pieskami, Teresa Bukowska-Gajda z Canto, Wojtek Pachur z Moreną, Jerzy Olszewski z Sunem oraz znajomi z Czech: Hana Babova, Hana Saskova i Dagmar Sevcikova. Czyli wszystko po staremu. Na naszym ringu sędziuje pan Rui Oliveira z Portugalii. Bardzo powoli i dokładnie ogląda każdego pieska. Bardzo długo przygląda się sylwetce i ruchowi cavisiów.
W klasie pośredniej wygrywa Ben przed Ceziem. W klasie otwartej niespodziewanie zwycięża Arwick Aldaha Gold. W klasie championów bez niespodzianek: Sun przed Amurem, Basterem i Figaro. Nasz piesek otrzymuje doskonałą i opis: "Doskonała głowa i linia grzbietu, dobre kątowanie kończyn tylnych, dobry ruch."
W suczkach w klasie młodzieży Gracja otrzymuje drugie miejsce, a Gosia upragniony medal! Brawo! I kolejna niespodzianka: zwycięstwo rasy zgarnia First Fantasy Beaty Radomskiej! A Cezio otrzymuje Resa przed Sunem! Gorące brawa od nas!
I co?...
Znowu to samo - cavisiowa wystawa dobiegła końca. Tradycyjnie już staramy się zebrać wszystkich właścicieli cavalierów z ich milusińskimi w jednym miejscu, aby choć zdjęcia były pamiątką wspólnych zmagań. Jeszcze parę słów z Gosią (w tym czasie Baster i Cezio starają się poderwać jakąś supersuczkę), szybkie spotkanie z Dzidtką, pożegnanie z Bogusią i Gosią.
Przykro, że te piękne chwile tak szybko minęły...
Serdecznie dziękujemy Agniesi i Grzesiowi za poświęcenie nam tak wiele swojego cennego czasu. Spotkania z Wami to czysta przyjemność! Mamy nadzieję, że potrafimy się jakoś odwdzięczyć....
Tegoroczny łódzki weekend utkwi nam głęboko w pamięci...
|