Światowa Wystawa Psów Rasowych Poznań 2006
Jak dotąd, dziwnym zbiegiem okoliczności, poznańskie wystawy omijaliśmy raczej z daleka. Ale "polskiej światówki" nie mogliśmy sobie odpuścić.
Do stolicy Wielkopolski zawitaliśmy późnym sobotnim wieczorem. Szybko rozpakowaliśmy się w przytulnym mieszkanku. Potem, w celu zaaklimatyzowania się, pojechaliśmy zwiedzać starówkę. Niestety, pogoda (drobny deszczyk i silne podmuchy zimnego wiatru) nader szybko przekonała nas do powrotu do domu.
W niedzielę z samego ranka wybraliśmy w rejon MTP i szybciutko wkroczyliśmy na teren wystawy. Na ogromnej przestrzeni MTP mieliśmy malutkie problemy ze znalezieniem naszej hali, ale daliśmy sobie radę! Dookoła ringu mnóstwo znajomych. Najbardziej znajomi zostali obdarowani przepięknymi rozetami, w których dumnie paradowali przez cały czas trwania wystawy.
Ring wystawowy ogromny! I tu narodził się kolejny problem - z powodu złego oświetlenia zdjęcia wychodzą fatalnie! Mało tego, organizatorzy zdecydowali o podzieleniu sędziowania cavalierów. Oddzielnie psy i suki. My wzięliśmy się za ring suczek.
I znowu Baster był zdegustowany, że nie może być w centrum uwagi...
Sędziowanie przedłużało się niemiłosiernie, ale stawka też była ogromna. Co jakiś czas słychać było gromkie brawa i okrzyki zadowolenia. Niektórzy, niestety, schodzili ze spuszczonymi głowami. Tak to już jest, że tylko niektórzy wygrywają.
Na koniec musimy stwierdzić, że jak na wystawę światową, gdzie sędziowanie powinno być przykładem dla innych wystaw, to niektóre oceny były naprawdę dziwne i dyskusyjne.
Po zakończeniu sędziowania zestawiliśmy w kółeczko krzesełka i stoliki. Darek prezentował zrobione zdjęcia, reszta w doskonałych nastrojach komentowała wyniki. Zrobiło się już całkiem późno, gdy zdecydowaliśmy się opuścić zgrane towarzystwo. Pojechaliśmy jeszcze raz na poznańską starówkę, ale znowu przegraliśmy z pogodą. Co tam my..., nawet koziołki z wieży ratuszowej nie chciały wyjść w taką pogodę. Jak to dobrze, że mogliśmy wrócić do cieplutkiego mieszkanka.
Dopiero na drugi dzień czekała nas daleka podróż do domciu.
|